MARIAN TOTA – CZŁOWIEK NIEZWYKŁY

         W dniu 30.08.2017 r. w Zakopanem pożegnaliśmy wieloletniego działacza naszego Związku, serdecznego Kolegę i Przyjaciela Mariana TOTĘ, który w dniu 20.08.2017r. zmarł na Słowacji w szpitalu w Rużomberoku, gdzie przebywał na leczeniu powypadkowym (przewrócił się podczas jazdy na rowerze w Tatrach Słowackich).

         Zmarł człowiek w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, jego śmierć to zupełny przypadek, jakich niestety jest wiele w naszym życiu, ale tylko niektóre mają tak tragiczny finał. Pozostawił po sobie syna, synową i wnuczkę, a także innych członków licznej rodziny. Opuścił również nas, swoich przyjaciół i kolegów ze wspólnej służby i pracy, z działalności związkowej i licznych spotkań, a także wielu znajomych, bo Marianek znany był i bardzo szanowany przez wszystkich, z którymi miał kiedykolwiek kontakt. 

         Miał piękny pogrzeb. Był żegnany przez liczną rodzinę, przyjaciół i znajomych przy udziale warty honorowej  funkcjonariuszy Straży Granicznej (przy trumnie w kaplicy cmentarnej i przy grobie) oraz kompanii reprezentacyjnej SG, która wraz z orkiestrą reprezentacyjną SG z Nowego Sącza uczestniczyła w pogrzebie i pożegnała go salwą honorową. W ostatniej drodze towarzyszyła Mu też góralska muzyka w wykonaniu zaprzyjaźnionego zespołu powiązanego z właścicielami domu wczasowego „Danielka” w Zakopanem. Żegnały Go delegacje z Zarządu Głównego Związku Emerytów i Rencistów Straży Granicznej oraz Regionu Sądeckiego Związku, z kół Związku Żołnierzy Wojska Polskiego w Zakopanem, Nowym Targu i Nowym Sączu oraz z Zarządu Rejonowego ZŻWP z Nowego Sącza, z jednostki wojskowej na Groniku w Zakopanem, a także ze stowarzyszenia emerytów mundurowych Słowacji z rejonu Jaworzyny Tatrzańskiej i Popradu. Żegnali Go sąsiedzi, przyjaciele i koledzy ze służby w Wojskach Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej.

         Miał piękny pogrzeb, ale trzeba powiedzieć, że zasłużył nań, jak mało kto. Mjr WOP i SG w stanie spoczynku Marian TOTA pochodził spod Brzeska, a szkołę oficerską WOP w Kętrzynie ukończył w roku 1963. Niemal do połowy lat osiemdziesiątych pełnił służbę w Pomorskiej Brygadzie WOP w Granicznej Placówce Kontrolnej w Świnoujściu, gdzie awansował do stanowiska zastępcy dowódcy GPK. W roku 1984 na własną prośbę (z powodów rodzinnych, o czym będzie mowa dalej) został przeniesiony do Karpackiej Brygady WOP, gdzie służył jako dowódca GPK WOP w Łysej Polanie. Po rozwiązaniu WOP w roku 1991, podjął służbę w nowo powstałej formacji, czyli Straży Granicznej, na stanowisku komendanta GPK SG w Łysej Polanie. Zwolnił się ze służby i przeszedł na zasłużoną emeryturę w roku 1994.

         Mjr Tota zawsze służył na pierwszej linii zagrożeń nie szczędząc sił i czasu, za co był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany. Za włożony wysiłek i osiągnięcia w służbie w ochronie granicy otrzymał wiele odznaczeń, m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski , Srebrny Krzyż Zasługi, a także inne medale i odznaczenia resortowe.

         Był dobrym przełożonym, wymagającym a jednocześnie wyrozumiałym, wyszkolił i wychował liczne rzesze kontrolerów i pracowników służb granicznych wykonujących zadania w przejściach granicznych. Niezwykle zaangażowany w procesy przekształcania rozwiązywanych Wojsk Ochrony Pogranicza w roku 1990 i 1991 oraz tworzenie od podstaw nowej formacji ochraniającej granicę, czyli Straży Granicznej.

         Od momentu przybycia do Zakopanego wrósł w lokalne środowiska góralskie i żołnierskie.  Po przejściu na emeryturę wstąpił do miejscowych organizacji skupiających emerytów wojskowych, a później do powstałego w roku 1998 naszego stowarzyszenia pn. ZEiRSG. Przez wiele lat, aż do śmierci, pełnił funkcję prezesa koła ZŻWP w Zakopanem, natomiast w ZEiRSG – przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej Związku przez dwie kadencje i zastępcy przewodniczącego przez jedną kadencję. Społecznik, niezwykle zaangażowany w działania stowarzyszeń emerytów mundurowych, których strukturami kierował. Zawsze życzliwy, pełen empatii do wszystkich, uprzejmy, gotowy do udzielania pomocy innym. Jest tak dużo przykładów jego bezinteresownego działania na rzecz innych, że trudno byłoby je spisać. Podkreślali to wszyscy w trakcie pożegnalnych wystąpień na cmentarzu. Pamiętał o kolegach i przyjaciołach, o ich imieninach, urodzinach, innych ważnych datach, np. z okazji świąt państwowych, resortowych, rocznic związanych ze służbą w b. WOP-ie lub później w Straży Granicznej – zawsze wysyłał życzenia na skrzynki mailowe dołączając do nich zestawy melodii lub piosenek do wysłuchania. Fotografował różne wydarzenia związkowe i rodzinne, spotkania z przyjaciółmi, udzielał pomocy w zamieszczaniu zdjęć na stronie internetowej naszego Związku oraz w redagowaniu artykułów.

         Był wszechstronny i niezwykły w swoich poczynaniach. Jego rezygnacja z kontynuowania kariery wojskowej w Pomorskiej Brygadzie WOP i przejście do Zakopanego wynikało z zaleceń lekarskich w związku z chorobą syna Roberta, grożącą całkowitą ślepotą, jeżeli nie zostanie zmieniony jego klimat zamieszkania z morskiego na górski. Oboje z żoną Heleną robili więc wszystko, aby nie dopuścić do najgorszego. Marian nieraz opowiadał mi osobiście, jak pomagał synowi w nauce, z czego utkwiło mi w pamięci zdanie, że poszczególne lekcje zawarte w podręcznikach czytał na głos i zapisywał na dyktafonie, a syn je potem sam odtwarzał i w ten sposób się uczył. Tego typu pomoc, a także wiele innych działań Mariana i jego żony pozwoliły na ukończenie przez ich syna – mimo słabego wzroku – szkoły podstawowej, średniej, a także studiów. Marian bardzo się cieszył, że syn założył rodzinę i ma kochającą żonę, a wnuczkę traktował jak królewnę; dużo o niej mówił, był dumny z podjęcia przez nią studiów i zawsze ją wspierał. Nie zrażały go różne niepowodzenia rodzinne, w tym szczególnie wyniszczająca choroba żony Heleny, która zmarła dwa lata przed nim. Zapewnił jej wszelką opiekę, był przy niej we wszystkich momentach leczenia i podtrzymywał na duchu. Często wyjeżdżali razem zwiedzać przyrodę i zabytki, a przy okazji odwiedzać rodzinę i przyjaciół. Z relacji jego dobrego przyjaciela i kolegi ze wspólnego rocznika szkoły oficerskiej w Kętrzynie Ryszarda Golonki z Nowego Sącza: „ Marian po przejściu na emeryturę był głównym inicjatorem i jednocześnie organizatorem spotkań kolegów oficerów ze wspólnego rocznika szkoły oficerskiej z żonami, spisywał historie kolegów, robił zdjęcia i niemal sam zredagował i wydał specjalny album pamiątkowy w kilkunastu egzemplarzach, zawierający opisy losów absolwentów wspólnej kompanii ze szkoły oficerskiej, adresy, telefony i fotografie ze wspólnych zjazdów, których kilka udało mu się zorganizować. Zawsze przyjeżdżał z żoną Heleną, nawet jak była już poważnie chora. Na ostatnim spotkaniu sam wynosił ją z auta do budynku i  zanosił z powrotem. Robił co mógł, aby uprzyjemnić żonie ostatnie miesiące życia. Rodzina była dla niego zawsze najważniejsza, był jej głównym fundamentem i ostoją na dobre i na złe. Był wyjątkowym człowiekiem!”

          ŻEGNAJ MARIANKU! WSZYSCY BĘDZIEMY O TOBIE PAMIĘTAĆ!

Rzecznik ZEiRSG

Jerzy JANKOWSKI

 

PS. Zarząd Regionu Sądeckiego ZEiRSG wystąpił z wnioskiem do Zarządu Głównego Związku o wpisanie Kol. Mariana TOTY do Honorowej Księgi Zasłużonych dla Związku.

Poniżej galeria zdjęć z pogrzebu Kol. Mariana oraz linki do stron internetowych, gdzie koledzy i przyjaciele zamieszczali kondolencje i krótkie wspomnienia o zmarłym.

 

http://24tp.pl/n/41665

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1829469800401973&id=882143605134602

http://grzybypl.blogspot.com/2017/08/odszed-przyjaciel-dowodca-patriota.html

https://z-ne.pl/s,docid,57954,zakopane_odszedl_przyjaciel,_dowodca,_patriota….html

http://www.goral.info.pl/artykul.aspx?item=odszedl-przyjaciel-dowodca-patriota_6911