Powrót nad prastarą granicę polsko-czeską po 523 latach nieobecności – artykuł płk. Edwarda BASAŁYGO.
W piątek 29 maja i sobotę 30 maja 2015 roku W Szklarskiej Porębie odbyła się podniosła patriotyczna uroczystość. Z inicjatywy Związku Żołnierzy Wojska Polskiego – Koła nr 7 w Szklarskiej Porębie i Zarządu Rejonowego w Jeleniej Górze tę patriotyczną uroczystość zorganizowano wspólnie z miastem Szklarska Poręba.
Okazją była 70 rocznica objęcia służby granicznej przez Wojsko Polskie w Karkonoszach i Górach Izerskich. Dokładnie 30 maja 1945 roku por. Bogdan Ginter dowódca 3 batalionu 33 pułku piechoty 7 Dywizji Piechoty z 2 Armii Wojska Polskiego przejmował tę granicę pod ochronę. Dywizja ta miała szczęście tak podczas działań wojennych, jak i w czasach obecnych. Podczas okrążenia pod Budziszynem w kwietniu 1945 roku nie poszło na nią główne uderzenie wojsk niemieckich. 7 DP wraz z 5 DP i 47 pułkiem artylerii haubic 122 mm (w składzie której walczył mój ojciec) udzieliły wsparcia okrążonym 8 i 9 DP pod Budziszynem działającym na kierunku drezdeńskim. W ciągu 3 dni ciężkich walk zatrzymano ciężkie natarcie wojsk niemieckich. Za osiągnięcia bojowe 7 Dywizja Piechoty (wraz z 10 Dywizją Piechoty i 2 Dywizją Artylerii) po wojnie otrzymały miano „Łużyckiej”. Dywizją dowodził płk „Prus” Więckowski. Jeżeli chodzi o szczęście tej Dywizji w czasach obecnych, to należy wspomnieć, że przed kilkoma dniami w Poznaniu odsłonięto pomnik „Żołnierzom 2 Armii Wojska Polskiego”. Podczas odsłaniania „poznańskiego” pomnika szczególnie uczczono 2 batalion 36 pp 7 DP, który wsławił się w wyzwoleniu Poznania.
My w Szklarskiej Porębie także czcimy pamięć żołnierzy 7 DP, lecz w szczególności upamiętniamy powojenne zasługi dla Ojczyzny żołnierzy 3 batalionu 33 pułku piechoty. To Oni jaki pierwsi stanęli (wrócili po 523 latach nieobecności) na starą odwieczną polsko-czeską granicę. Z okazji 70 rocznicy tego wydarzenia członkowie Związku Żołnierzy wystąpili do władz miasta Szklarska Poręba z inicjatywą uczczenia tego faktu w sposób szczególny. Powstał Komitet Inicjatywny pod kierownictwem płk Edwarda Basałygo. Komitet ten przekształcił się później w Komitet Organizacyjny. Kierownictwo Komitetu przekazano burmistrzowi Szklarskiej Poręby Mirosławowi Grafowi.
Komitet Organizacyjny podjął bardzo szerokie działania przygotowując uroczyste obchody tej rocznicy wspólnie z Komendą Nadodrzańskiego Odcinka Straży Granicznej w Krośnie Odrzańskim i Strażnicy Straży Granicznej w Jeleniej Górze. Do pomocy w realizację „pomysłów” Komitetu Organizacyjnego na apel włączyło się wiele Stowarzyszeń, Związków, przedstawicieli parlamentu i władz samorządowych, a także liczna rzesza byłych żołnierzy WOP i funkcjonariuszy Straży Granicznej. Dzięki poparciu naszej idei przez Komendanta Głównego Straży Granicznej gen. dyw. SG Dominika Tracza w dzisiejszej patriotycznej uroczystości wzięła udział Kompania Honorowa SG oraz Orkiestra Reprezentacyjna Straży Granicznej z Nowego Sącza.
Dla uczczenia 70 rocznicy objęcia służby granicznej w Karkonoszach i Górach Izerskich zrealizowano:
- jeden ze skwerów w Szklarskiej Porębie otrzymał nazwę SKWER OBROŃCÓW GRANIC. Na skwerze umieszczono 4 tablice informujące turystów i mieszkańców o historii batalionu WOP w Szklarskiej Porębie;
- ze składek społecznych ufundowano pomnik z tablicą upamiętniającą 70 rocznicę objęcia służby granicznej przez Wojsko Polskie. W postument pomnika włożono Tubę Czasu wykonaną z artyleryjskiej łuski z 1912 roku;
- wydano dwie publikacje książkowe: album „Tam za górą jest granica” oraz „Ametystowy batalion”; obie publikacje opisują życie i służbę obrońców granicy w Karkonoszach i Górach Izerskich;
- we współpracy z Muzeum Karkonoskim, w oddziale tego Muzeum w Szklarskiej Porębie zorganizowano czasową wystawę o Wojskach Ochrony Pogranicza. Eksponaty do wystawy wypożyczono z Izby Pamięci Straży Granicznej, która przejęła historyczne tradycje Wojsk Ochrony Pogranicza;
- wykonano pokaz filmowy wspominający WOP w Szklarskiej Porębie. Pokaz odbył się podczas wernisażu w dniu 29 maja, a przygotował go były redaktor naczelny czasopisma GRANICA por. Krzysztof Niemiec. Poprzez media rozpropagowano tę patriotyczną uroczystość;
- Pani kpt. SG Joanna Zakrzyk ze Straży Granicznej w Jeleniej Górze przeprowadziła w szkołach Szklarskiej Poręby i Piechowic kilkadziesiąt godzin zajęć lekcyjnych informujących o historii Wojsk Ochrony Pogranicza i obecnej działalności Straży Granicznej;
- zorganizowano „Światełko Pamięci” polegające na zapaleniu zniczy na grobach zmarłych żołnierzy WOP, pochowanych na cmentarzu w Szklarskiej Porębie. Akcję tą przeprowadzono wspólnie z klasą policyjną i wojskową Zespołu Szkół Technicznych i Licealnych w Piechowicach;
- w sposób uroczysty z udziałem warty honorowej i fanfarzystów złożono wiązankę kwiatów na grobie por. Bogdana Gintera, dowódcy obejmującego 70 lat temu granicę pod ochronę;
- kapelan z NoOSG kpt Marian Czuchranuk wraz z miejscowymi kapłanami odprawili uroczystą Mszę Św. w intencji żołnierzy Wojska Polskiego, Wojsk Ochrony Pogranicza, funkcjonariuszy Straży Granicznej. We Mszy Św. uczestniczyła Kompania Honorowa oraz Orkiestra Reprezentacyjna Straży Graniczne,j a także poczty sztandarowe wystawione przez Szkoły Podstawowe nr 1 i 5 ze Szklarskiej Poręby, Ochotniczą Straż Pożarną i Lasy Państwowe Nadleśnictwo w Szklarskiej Porębie;
- Straż Graniczna zorganizowała pokaz sprzętu przygotowany wspólnie z Wyższą Oficerską Szkołą Wojsk Lądowych we Wrocławiu;
- Kontuszowe Bractwo Kurkowe, otwierając uroczystość, oddało Honorowy Salut Armatni na cześć obrońców granic;
- Kompania Honorowa Straży Granicznej przeprowadziła Apel Pamięci oraz oddano salwę honorową;
- Orkiestra Reprezentacyjna SG z Nowego Sącza wykonała pokaz musztry paradnej dla mieszkańców i licznie zgromadzonych turystów.
Uroczystość patriotyczna rozpoczęła się od wydania przez Hetmana Kontuszowego Bractwa Kurkowego z Jeleniej Góry komendy „ NA CZEŚĆ POLSKICH OBROŃCÓW GRANIC – Ognia”. W tym momencie nastąpił bardzo głośny wystrzał z armaty odpalonej przez członków bractwa. Należy dodać, że członkowie Bractwa wystąpili w strojach organizacyjnych, w przepięknych kontuszach. Po tym „głośnym” wstępie rozpoczęła się uroczystość patriotyczna zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Meldunek dowódcy uroczystości gen. bryg. SG Andrzejowi Kamińskiemu składał mjr SG Piotr Wojtunik. Zaproszonych gości powitał burmistrz Mirosław Graf. Z gości zaproszonych pojawili się: posłanki Zofia Czernow (występująca także w imieniu Minister Spraw Wewnętrznych Teresy Piotrowskiej) i Marzena Machałek, członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego Tadeusz Samborski, wielu burmistrzów i radnych z gmin i powiatów, na terenie których jest granica państwa. Uroczystość naszą zaszczycił przedstawiciel Ministra Obrony Narodowej ppłk Andrzej Kucia.
Wystąpienie Inauguracyjne wygłosił Prezes Zarządu Rejonowego Związku Żołnierzy WP w Jeleniej Górze mjr Kazimierz Kopaniarz. Mjr Kopaniarz odczytał również decyzję Kapituły odznaczenia „Za Zasługi dla Związku Żołnierzy WP” o wyróżnieniu zasłużonych osób za działalność patriotyczno-obronną. Odznaczenia wręczał przedstawiciel Związku Żołnierzy WP gen. bryg. Bronisław Peikert wraz z przedstawicielem Ministra Obrony Narodowej ppłk Andrzejem Kucią.
Prezes Związku Żołnierzy WP w Szklarskiej Porębie st. chor. szt. Zygmunt Pieter odczytał decyzję Kapituły odznaczenia „Za Zasługi dla Związku Weteranów i Rezerwistów” o wyróżnieniu byłych żołnierzy WOP. Odznaczenia wręczał Przewodniczący Kapituły płk Andrzej Selega w towarzystwie posłanki Marzeny Machałek i wiceprezesa ZG Związku Weteranów i Rezerwistów ppłk Krzysztofa Majera.
W imieniu Zarządu Głównego Związku Żołnierzy WP gen. bryg. Bronisław Peikert złożył podziękowanie dla Straży Granicznej i władz miasta za podjęcie inicjatywy członków Związku. Podziękowania otrzymali: Komendant Główny SG gen. dyw. SG Dominik Tracz, Komendant NoOSG gen bryg. SG Andrzej Kamiński, Przewodniczący Rady Miejskiej Szklarskiej Poręby Krzysztof Jahn i burmistrz miasta Mirosław Graf. Podziękowano także Prezesowi Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej Zbigniewowi Ładzińskiemu oraz prezesowi Koła nr 7 Związku Żołnierzy WP w Szklarskiej Porębie st. chor. szt. Zygmuntowi Pieterowi.
Po ceremonii odznaczeń odbyła się defilada Kompanii Honorowej dowodzonej przez por. SG Renatę Stępniak. Orkiestra Reprezentacyjna SG pod batutą ppłk. SG Stanisława Strączka i mjr. SG Leszka Mieczkowskiego wykonała kilka utworów i przebazowała się na Skwer Obrońców Granic. Tam radny RM w Szklarskiej Porębie mjr SG Mirosław Hochół odczytał uchwałę Rady Miasta o nadaniu dla skweru nazwy SKWER OBRŃCÓW GRANIC. Przewodniczący Komitetu Inicjatywnego płk Edward Basałygo odczytał preambułę Aktu Fundacyjnego oraz poprosił o podpisanie Aktu przedstawiciela Straży Granicznej gen. bryg. SG Andrzeja Kamińskiego, przedstawiciela Związku Żołnierzy Wojska Polskiego gen. bryg. Bronisława Peikerta oraz burmistrza Szklarskiej Poręby Mirosława Grafa. Po złożeniu podpisów Akt Fundacyjny został przez płk Edwarda Basałygo włożony do Tuby Czasu, trzymanej przez prezesa koła ZŻWP st. chor. szt. Zygmunta Pietera. Do Tuby Czasu por. Krzysztof Niemiec włożył brązowy, srebrny i złoty medal „Za Zasługi w Ochronie Granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”, skarbnik koła ZŻWP mł. chor. Eugeniusz Niemiec wrzucił monety obiegowe z 2015 roku, zabytkowy klucz z 1945 roku do drzwi batalionu WOP wrzucił ppłk Piotr Kruk, znaczek ZŻWP wrzucił kpt. Kazimierz Filipiak, znaczek herbowy Szklarskiej Poręby wrzucił sekretarz miasta Feliks Rosik, znaczek Straży Granicznej wrzucił komendant placówki SG w Jeleniej Górze ppłk SG Władysław Paturej. Tubę Czasu zamykał specjalnie wykonanym pociskiem współsponsor Tuby Czasu, Prezes Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej we Wrocławiu Zbigniew Ładziński. Po zamknięciu Tuba Czasu została włożona w postument pomnika. Wkładał ją st. chor. szt. Zygmunt Pieter w asyście mjr Leszka Piotrowskiego i st. chor. szt. Mirosława Karpieja.
Odsłonięcia pomnika pamięci żołnierzy Wojska Polskiego obejmującego ochronę granicy Państwowej w Karkonoszach i Górach Izerskich dokonała delegacja składająca się z posłanek Zofii Czernow i Marzeny Machałek, osób podpisujących Akt Fundacyjny, a także członków Koła Związku Żołnierzy WP w Szklarskiej Porębie. Poświęcenia pomnika dokonał kapelan NoOSG kpt. SG Marian Czuchranuk. Przemówienia okolicznościowe wygłosili przedstawiciele parlamentu Zofia Czernow i Marzena Machałek. Zofia Czernow odczytała specjalny list od Minister Spraw Wewnętrznych Teresy Piotrowskiej. Głos zabierali także: przedstawiciel Ministra Obrony Narodowej ppłk Andrzej Kucia, przedstawiciel Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego Tadeusz Samborski oraz były dowódca batalionu WOP w Szklarskiej Porębie płk Zbigniew Skoczylas.
Podsumowania uroczystości dokonał gospodarz miasta burmistrz Mirosław Graf dziękując wszystkim za tak liczny udział w tej, tak pięknej ale bardzo rzadko odbywającej się w Szklarskiej Porębie uroczystości patriotycznej. Podziękował też licznie zgromadzonej młodzieży biorącej udział jako wolontariusze w realizacji przedsięwzięć planowanych przez Komitet Organizacyjny. Delegacje uczestniczące w uroczystości złożyły wiązanki kwiatów przed nowo odsłoniętym pomnikiem. Prezes Stowarzyszenia Lokalni – Niebanalni wręczyła pilotażowo kilka egzemplarzy albumu „Tam za górą jest granica” dla zaproszonych gości. Promocja wspomnianych wcześniej wydawnictw odbędzie się 10 czerwca, kiedy to każdy darczyńca (wspierający budowę pomnika pamięci żołnierzy WP obejmujących ochronę granicy w 1945 r.) otrzyma na pamiątkę ten album. Organizatorzy zaprosili do obejrzenia specjalnego pokazu musztry paradnej w wykonaniu orkiestry Reprezentacyjnej SG, a także na pokaz sprzętu przygotowany przez Straż Graniczną i Wyższą Oficerską Szkołę Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Na zakończenie poczęstowano uczestników uroczystości żołnierską grochówką.
Uroczystość mogła się odbyć dzięki zaangażowaniu i ofiarności wielu ludzi dobrej woli oraz sponsorów instytucjonalnych takich jak: PZU, Związek Gmin Karkonoskich, Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska, Zakłady Metalowe Ładziński, Interferie Hotel Bornit, Księgarnia Libra, Straż Graniczna, Związek Żołnierzy Wojska Polskiego, Muzeum Karkonoskie, Huta Julia, Gościniec „Pod Lipą”, Hotel Kryształ, karczma na Winklu, Leśna Huta, Pensjonat Milutka, Piekarnia Baca, Piekarnia Górska, PKO BP, Rodzinny Park Rozrywki ESPLANADA, Kaja Sklep, Leszek Urlich. Sponsorzy indywidualni zostali wyszczególnieni w Akcie Fundacyjnym.
Nie były to jednak jedyne uroczystości, jakie odbywały się z udziałem Orkiestry Reprezentacyjnej SG w naszym regionie. W niedzielę 31 maja Orkiestra Reprezentacyjna SG wykonała koncert dla mieszkańców Jeleniej Góry – Cieplic, a później z jej udziałem odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej w Ośrodku Szkolenia Straży Granicznej w Lubaniu Śląskim.
Płk Edward Basałygo
Pamiątkowa tablica poświęcona pamięci żołnierzy WOP przygotowana do montażu na bryle pomnika. Na zdjęciu stoją od prawej: Prezes Koła nr 7 Związku Żołnierzy WP w Szklarskiej Porębie st. chor. szt. Zygmunt Pieter, przewodniczący Komitetu Inicjatywnego płk Edward Basałygo, Sekretarz Urzędu Miasta w Szklarskiej Porębie Feliks Rosik oraz członek Związku Żołnierzy WP w Szklarskiej Porębie kpt. Kazimierz Filipiak.
Maciej Wokan podczas prac przygotowujących granitową bryłę pomnika do montażu tablicy pamiątkowej.
Pomnik pamięci Żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza w Szklarskiej Porębie.
Zał. do artykułu:
Wspomnienia por. Bogdana Gintera – dowódcy batalionu Wojska Polskiego obejmującego ochronę granicy państwowej w 1945 roku.
Z notatnika dowódcy 3 batalionu, 33 pułku 7 Dywizji Piechoty, 2 Armii Wojska Polskiego por. Bogdana Gintera.
—————————————————————————————————————————————————-
„( …) Dowódcy batalionów otrzymali pokaźne pakiety z mapami. Zasiedliśmy przy przygotowanych stołach. Polecono rozerwać jedną z kopert. Rozpoczęliśmy studiowanie rozkazów. Każdy z nich został zredagowany według klasycznych wzorów regulaminowych. Na mapach, które nam dostarczono, czerniło się od pomarszczonych warstwic stoków, grzbietów i cieków. Ogromnie zawiła siatka dróg, pełno lasu i roje zabudowy. Lewą granicę odcinka naszego 3 batalionu, 33 pułku piechoty stanowić miało wzniesienie, określone wartością nie byle jaką -1440 metrów n.p.m. Prawą, zachodnią, zamykała osada nad rzeką Izerą na wysokości 1107 metrów n.p.m. Przetłumaczyłem jej nazwę i określiłem mianem : schronisko pod Stogiem Siana. Mieliśmy podejść na nasz odcinek przez miejscowość nazwaną prowizorycznie – Wieńcową Górą. znajdowało się tam uzdrowisko. Pas nasz miał opierać się od północy, o pas Grzbietu Izerskiego. Przedni skraj od południa, biegł granią najwyższego w tej szerokości grzbietu górskiego. Mieliśmy więc pełnić służbę w Górach Olbrzymich. Znałem tę nazwę geograficzną od dawna. Wyławiałem z pamięci resztki pozostałej wiedzy szkolnej. Nie tak nawet dawno, bo podczas okupacji, kiedy pracowałem jako robotnik w pewnej, niemieckiej firmie, zajmującej się importem lnu i konopi, przyszło mi przygotować ewakuację dóbr zamożnego Niemca. Odsyłaliśmy wówczas liczne skrzynie i paki do jednej z miejscowości położonej „In Riesengebirge”. Miejscowość ta nosiła wówczas nazwę Agnetendorf . Odnalazłem ją szybko na mapie. Znajdowała się w pasie działania batalionu. Zaiste, dziwny zbieg okoliczności. Jakże bardzo pragnąłem zobaczyć choć przez chwilę, minę mojego niedawnego pracodawcy, obiektywnie sądząc, człowieka przyzwoitego i stroniącego od czynienia krzywdy swoim podwładnym. Zachwyciła mnie perspektywa służby w górach. Czyżby spełnić się miało jedno z moich żołnierskich pragnień? Dzieliła nas od tego wyznaczonego rejonu dość znaczna odległość. Batalion należał do najczystszej wody, batalionu piechoty. Przemieszczał się z miejsca na miejsce jedynie na własnych nogach. Nakazano marsz ubezpieczony w zupełnym odosobnieniu, wg zasad oddziału wydzielonego. Bez łączności taktycznej z innymi. Czas przemarszu 3 dni, w tym jeden poza granicami państwa polskiego. Marsz jednocześnie ubezpieczony i forsowny. Po zakończeniu odprawy, dowódca pułku skinął na Pałagutę i na mnie: – od jutra, dowodzenie batalionem na czas marszu i zajmowanie stanowisk na nowym odcinku, obejmiecie wy!. – Siginiewicz wyciągnął palec w moim kierunku. – Ty, Pałaguta, odpoczniesz. Szykujemy dla ciebie awans. No i wrócisz nad swoje Czarne Morze (…).
(…) Zastanawiałem się już poprzednio nad najefektywniejszym rozwiązaniem ruchu w kierunku naszego prawego skrzydła. Chciałem bowiem, by przed przybyciem na miejsce większości sił batalionu, zabezpieczyć przynajmniej jedno ze skrzydeł naszego odcinka. Niecelowym wydawał mi się marsz 8 kompanii do Poręby i stamtąd do miejsca służby. Żołnierze wykonywaliby wówczas, zbędnie zresztą, przemarsz tam i z powrotem, czyli ponad 40 km., zamiast tylko 4 km. Zyskiwałem w ten sposób prawie dobę. Niezmiernie cenny czas, który umożliwi spokojne, niezagrożone rozlokowanie się sąsiadom, a szczególnie kompanii 7. Zapoznałem z moim zamiarem obydwóch zainteresowanych dowódców kompanii. Wydałem ppor. Gmochowi odrębny rozkaz, by w 2 godziny po odejściu batalionu do Poręby Pisarza, ubezpieczywszy się na wszystkie strony, przeszedł do zabudowań na tzw. Stogu. Po zajęciu obiektów i ubezpieczeniu, winien skierować jeden z plutonów, jako placówkę, do leśniczówki „Dolina Karola”, położonej przy drodze do m. postoju ppor. Tryka. Myśli moje krążyły wokół sprawy rozwiązania marszu ubezpieczonego na ostatnim odcinku. Dysponowałem trzema, różnego rodzaju mapami. Każda z nich zdawała się podkreślać, wyjątkowo trudne usytuowanie. Z prawej strony piętrzyło się pasmo Gór Izerskich, zbiegające się do drogi stromym stokiem, a z lewej – zalesioną połacią, która opadała w dół,” na łeb na szyję”. Wszystko to przetkane prawie setką strumieni i strumyków. Nawierzchnia drogi doskonała. Droga wyjątkowo kręta. Zapewniała przeciwnikowi możliwość obserwacji i prowadzenia skutecznego ognia na bliskich odległościach, z niezliczonych, doskonale ukrytych stanowisk. Każdy, kto tylko by chciał, mógł nas zatrzymać przy użyciu nieproporcjonalnie mniejszej siły. Liczyłem się więc z próbą zaskoczenia w każdej fazie marszu. Postanowiłem zmniejszyć zagrożenia. Ustaliłem sposób przebycia odcinka skokami. Obydwie kompanie strzeleckie stanowiły w tym działaniu trzony zasadnicze. Ruch każdego z tych członów odbywał się pod osłoną luf kompanii, która pozostawała na stanowiskach, tak długo, dopóki wyprzedzająca ją, nie znalazła się w odpowiednim miejscu, gdzie istniały warunki wglądu i ostrzału aż po granice widoczności. I tak przemiennie do chwili, kiedy dojdziemy do miejsca wykluczającego czynniki zaskoczenia. Wszyscy konsekwentnie przestrzegali owe zasady.
Marsz należał do niezwykle pracochłonnych. Wszyscy pojmowali sens tego wysiłku. Wszyscy też, nie wyłączając żołnierzy z taborów, wykazywali najwyższe zainteresowanie każdą fazą ruchu. Napięcie wzrastało od chwili wydania rozkazu do wymarszu. Ogólnemu nastrojowi uległ również kapitan Pałaguta. Maszerowaliśmy ramię przy ramieniu. Zaciekawiony śledził każde posunięcie i ściśle stosował się do obowiązującej dyscypliny. W miejscu, w którym droga stawała się szersza, widoczność przesłonił nam olbrzymi występ skalny. Zdawał się tarasować nam przejście i spychał kolumnę w lewo, ku linii znaczącej skraj drogi. Tuż za linią oznaczoną wapnem na jezdni, wyrastał masywny mur oporowy. Chronił pojazdy i pieszych przed upadkiem w przepaść. Droga w tym miejscu unosiła się lekko ku górze. Wilgotna czerń asfaltu podkreślała wyjątkową harmonię natury z techniką. Tuż przy skraju rosły okazałe drzewa. Zza występu skalnego zajaśniał błękit. Zbliżaliśmy się do miejsca, skąd wszystko, co tchnęło do tej pory zagrożeniem, przybrać miało barwy wytchnienia. Zerknąłem na mapę. Sytuacja w terenie odpowiadała znakom topograficznym. Droga zmieniała kierunek o 180 stopni. Ostatni skok wykonywała kompania 7, i dlatego jej żołnierzom przypadł honor pełnienia straży przedniej w chwili, która bez względu na stopień wrażliwości każdego z nas, na zawsze zapisała się w pamięci. Wyszliśmy z wielogodzinnego mroku w jasną, olśniewającą przestrzeń. Na twarzach wszystkich rysowała się ulga (…). Przed naszymi oczami, rozmigotanymi wypatrywaniem przeciwności, rozjaśniło się niespodziewane, pełne błękitu i srebrzystości, niebo. Mgława lekkość mieniła się najdoskonalszymi odcieniami. Ciemniały na linii grzbietu górskiego. Zaznaczały fioletem szarość szczytów. Wzrok zsuwał się po seledynie skalnej szaty. Tężał na ciemnych, leśnych ścianach. Mijał pas regli. Biegł ku dolinie dzielonej jasnością promieni zachodu. Słońce ukazywało dachy domów, to zebranych w wysepki, to oderwanych, samotnych, zawieszonych na stokach, a ówdzie niczym paciorki nanizanych na nitki dróg. Tuż bliżej, do naszych stóp, zbliżały się szerokim łukiem, wyniosły świerki. Przetykała je wiosenna zieleń buków i wesołość białych brzóz. (…). W niejednej głowie zrodziła się myśl pozostania tu na zawsze. Należało jednak wyzwolić się z tego zauroczenia. Spodziewaliśmy się zaskoczenia wręcz odmiennego. Zostaliśmy zaskoczeni w sposób najmilszy, tak, jak czynić potrafi jedynie piękno natury. Stanęliśmy przy murze, który obejmował łuk drogi. Wyjaśniłem stąd, dowódcom kompanii, sytuację w terenie. Przy pomocy mapy wskazałem ppor. Orszulskiemu punkty, do których powinien przed zmrokiem dotrzeć i rozpocząć służbę na granicy. – Proszę wykorzystać miejską sieć telefoniczną. Zadanie dodatkowe – ubezpieczyć ruch kompanii 7, z lewej i od południa. Z chwilą, kiedy Tryk dojdzie do miejsca pełnienia służby, ustalić szczegóły łączności taktycznej i technicznej. Granicę patrolować i obserwować od chwili dojścia. O sąsiadach z prawej na razie nic nie wiemy. (…). Linia zabarwionej fioletem grani, pokrywała się z linią granicy państwa. Innych odcinków nie mogliśmy stąd dojrzeć…
(…)… Na ulicach miasta ( wtedy jeszcze wieś – ZP), pustka. Mijaliśmy boisko sportowe. Po przeciwnej stronie, wzdłuż brukowanej jezdni, znajdowały się doskonale utrzymane domy. W oknie jednego zamajaczyła sylwetka. Po chwili ktoś krzyknął radośnie : – Patrzcie! Polskie wojsko! Polacy! O Boże! Przy budynku hotelu (dzisiaj Karkonosze –ZP), spotkaliśmy trzech żołnierzy radzieckich. Pełnili służbę przed mieszczącą się tam komendą. Nie ujawniali ochoty do rozmowy. Powoływali się na swojego dowódcę. Przy rozchodzących się w tym miejscu, w trzech różnych kierunkach, drogach, oderwały się kompanie: 7, która udawała się do osiedla Tkacze, kompania moździerzy wyznaczona do zamknięcia przejścia granicznego, wiodącego do Pragi Czeskiej, oraz do pilnowania granicy w prawo, w łączności z sąsiadami z kompanią ppor. Tryka i w lewo z ppor. Orszulskim. Dziewiąta pomaszerowała w ślad za poprzednimi, by obsadzić punkt najwyżej położony w górach. Reszta batalionu doszła do dużego budynku, który w kształcie litery „L”, stał na skraju Górnej Poręby. Nieopodal znajdował się kościół. (chodzi o „Łazienki” lub budynek przy kościele – ZP).{ W budynku zajętym na koszary dla 3 bat., przed wojną znajdowała się szkoła dla gospodyń domowych św. Urszuli. W czasie wojny budynek przeznaczony był na potrzeby niemieckich uchodźców wojennych.} Niezwłocznie przystąpiliśmy do pracy. Łączność działała znakomicie. Kompania 8 już od ośmiu godzin pełniła służbę na Stogu. Dowódca kompanii w sposób zwięzły przedstawił sytuację (…). Poczułem ulgę po upewnieniu się, że prawe skrzydło posiada ustalone stanowiska i zabezpiecza w ten sposób ruch zbliżających się sąsiadów. Po godz.17.00, usłyszałem w słuchawce głos zirytowanego ppor. Orszulskiego. Jego meldunek wprowadził zamęt: – melduję, że we wszystkich budach (schroniskach), siedzą Czesi i nie pozwalają nam do nich wejść. Powołują się na jakieś międzynarodowe umowy i każą nam odejść „nazad do Hirschberga” -ot cholera- mruczał niezadowolony kapitan Pałaguta. Twarz mu stężała. Sierżant próbował łączyć się ze sztabem pułku, łączność przestała dobrze funkcjonować. Domyślałem się jedynie głosu majora Siginiewicza. Mówiłem wolno. Po drugiej stronie ktoś powtarzał – o co chodzi? O co chodzi? – I znów Orszulski: – co mam robić? .Chwila namysłu. – zapowiedz im, że otworzysz ogień. Daj termin do 19.00. – Tak jest. Rozumiem. Orszulski zdawał się radować. A ja tymczasem, czułem strużkę potu na plecach. Przetarłem czoło. Minuty biegły w oszalałym tempie. Żadna inna myśl nie chciała się począć w mojej głowie. – Godzina dziewiętnasta! Krzyczał rozradowany Orszulski. Grdyka Pałaguty podeszła poza krawędź kołnierzyka. Godzina dziewiętnasta… dudniło w słuchawce… – Ognia! Do cholery! – i dodałem, tylko strzelaj w górę! Pałaguta przysunął się bliżej telefonu. – No?! – Coś, jakby terkotał kaem. – O, przerwał ogień…
– A teraz – nic. Nic nie słyszę. Cicho..! Wreszcie: – Czy dowódca batalionu? – Tak, mów – wyskoczyli jak z procy. Nawet przeprosili. Pognali do siebie. Wszystko w porządku. – w głosie Orszulskiego drgała nutka nonszalancji.- Już po wojnie! Słyszysz, Pałaguta?! Następnego dnia, przyjechał major Siginiewicz. Pałaguta relacjonował mu przebieg incydentu. – Ot, ryzykanty wy. Ryzykanty! Dowódca pułku uśmiechał się jednak życzliwie. – A mogli wy, trzecią wojnę wywołać…
I, tak oto, rozpoczęliśmy w dniu 30 maja 1945 roku służbę na nowym, niezmiernie ciekawym odcinku granicy polsko – czechosłowackiej. Któregoś dnia, przyjechał komendant ze strony czeskiej. Przywiózł sporych rozmiarów antałek, doskonałego czeskiego piwa. Prosił, by nie pamiętać wyskoku, jednego z jego podwładnych. Na początku czerwca (1945), żegnaliśmy kapitana Pałagutę. Wracał nad swoje ukochane Morze Czarne. Nie ukrywał łez w czasie pożegnania. Jego śniade policzki drgały. Odprowadziłem go na Jaskrze (koń) do zakrętu, gdzie doznaliśmy tylu wzruszeń. Zakręt, nazywano od pewnego czasu „ Zakrętem Śmierci”, chociaż nikt tam nie zginął. Przybyła grupa uczonych etymologów. Dowiedziałem się od nich o ustaleniu ostatecznej nazwy zajętej przez nas miejscowości – Szklarska Poręba. Skłaniano się także do tego, by używaną, tymczasową nazwę Gór Olbrzymich, zmienić na Karkonosze. Służba w górach wymagała szczególnego przygotowania i zmuszała do innego traktowania spełniających tę trudną powinność. Każdy dzień przynosił inne doświadczenia i przyczyniał się do odkrywania nowych prawideł. Gęste mgły, porywiste wiatry, zacinające deszcze i zaskakujące spadki temperatur, zmuszały do korygowania i uzupełniania zasad regulaminów służby. Wysiłek, który towarzyszył każdej wyprawie patrolowej, znacznie osłabiał organizmy. Zwiększono porcje żywnościowe. Od lipca 1945, na każdego żołnierza przypadał 400 gramowy kęs mięsa i wędlin(…). Granica biegła dokładnie wzdłuż Karkonoskiej Grani. Znaczyły ją pięknie ciosane słupki kamienne. Z jednej strony ( od Czech ) widniały zachodzące na siebie litery „CS”, a z drugiej (od polskiej ), czarniała wyryta litera „D”. Żołnierzy drażnił widok tej litery. Kilkakroć zapowiadano zmiany, które miały nastąpić w oznakowaniu granicy. Kiedy jednak zapowiedzi się nie potwierdzały, któraś z drużyn 9 kompanii zainicjowała prace grawerskie… Od tej pory praca potoczyła się żwawo. Nabrano wprawy. Na wszystkich kamieniach, przedłużono linię prostą ku dołowi. Skończono oznakowanie granicy. Wszędzie widniały już z jednej strony litery „P” (…). Dotarcie do miejscowości ułatwiała, wspaniała komunikacja. Między Jelenią Górą Zachód a Szklarską Porębą , kursowała regularnie, w odstępach co 3 – 4 godziny, kolej elektryczna, która dowoziła pasażerów aż do Tkaczy, czyli do miejsca, gdzie pełniła służbę 7 kompania ppor. Tryka. Wyjazd pociągu odbywał się ze stacji Jelenia Góra Zachód, a nie z Dworca Głównego, sprawiał dość liczne kłopoty. Między tymi stacjami nie istniało połączenie z powodu tego, że cofający się hitlerowcy wysadzili most spinający oba brzegi Bobru.”
3 batalion, 33 pp. 7 Dywizji Piechoty, pod dowództwem por. Bogdana Gintera, pełnił służbę graniczną od 30 maja do 16 października 1945 roku, kiedy to w dramatycznych okolicznościach, zluzowany został przez żołnierzy WOP, majora Dorożyńskiego…
(…)” zapowiedziano luzowanie. Działał już zespół ludzi, którzy zgodnie z rozkazem Ministra Obrony Narodowej i Ministra Bezpieczeństwa Publicznego z czerwca 1945 roku, organizował specjalne oddziały, które miały przejąć służbę na granicy. Stan batalionu zmniejszył się znacznie. Goniliśmy już resztkami sił. Część batalionu odeszła do Świeradowa Zdroju, gdzie rozpoczął się kurs szkoły podoficerskiej. Prowadził tę szkołę mój zastępca, kapitan Czesław Górski, dawny lotnik. Po powrocie z niewoli, przybył we wrześniu do batalionu. Inna część w sile odpowiadającej stanowi kompanii, stanowić miała zalążek przyszłych Wojsk Ochrony Pogranicza. Na początku października, zjawił się w batalionie major Dorożyński, którego oddział miał nas zluzować. Gościłem majora jako mojego następcę wraz z adiutantem ppor. Władysławem Ziębą, w mojej kwaterze. Tej nocy zaalarmowano cały odcinek. Rozpoczęło się na przejściu granicznym w Jakuszycach. Ogień zrazu słaby, pojedyncze tylko strzały, wzmógł się, kiedy ppor. Dłucik przybył z odwodem i próbował odrzucić napastników… Ciemna noc utrudniała prowadzenie ognia. Przeciwnik znał teren znakomicie. Przeskakiwał z miejsca na miejsce i prowadził ogień ze wszystkich stron… Nad ranem wszystko ucichło. Nigdzie śladu żywej duszy. Jakieś odgłosy wskazywały, że napastnicy przeszli na stronę czeską. Dłucik odczekał do wschodu słońca. Zostawił kilku żołnierzy na samym przejściu i powrócił do strażnicy. Około dziewiątej ponowny alarm. Przeciwnik przeprowadził atak na mały barak postawiony tuż obok przejścia granicznego… W trakcie ataku ranny został jeden z żołnierzy, starszy strzelec Socha. Został on niezwłocznie ewakuowany do szpitala w Szklarskiej Porębie i operowany przez pierwszego polskiego lekarza w mieście, doktora Sławińskiego. Operacja przebiegła pomyślnie i rokowania były dobre. Po trzech dniach, nastąpił jednak kryzys i w efekcie śmierć żołnierza, być może w wyniku celowego działania… Batalion majora Dorożyńskiego wkroczył do miasta. Luzowanie przebiegało, ze względu na wydarzenia ostatnich dni, w warunkach wojennych. Kompanie batalionu 3 jako wymienione, pozostały na stanowiskach bojowych, zamykając szczelnie cały pas graniczny. Batalion Wojsk Ochrony Pogranicza pod dowództwem zastępcy majora Dorożyńskiego, rozpoczął skrupulatne przemierzanie każdej piędzi ziemi, terenu niezwykle trudnego. Przeczesywanie przebiegało wolno. Jednocześnie bowiem, zapoznawano się z pasami działania poszczególnych strażnic. Posiłki dostarczano żołnierzom na stanowiskach bojowych. Przyczyniało się to do jednoczesnego wdrażania kwatermistrzostwa do czekających go zadań w przyszłości. Taktyka zastosowana przez obydwa oddziały, okazała się skuteczna. Skoro zamknął się krąg, ciasno wokół przewidywanych miejsc, dających bandytom schronienie, natrafiono na ślady, które w miarę zbliżania się do kryjówek, stawały się coraz wyraźniejsze. Wkrótce doszło do krótkiej wymiany strzałów. Wśród skalnych kryjówek poległo ich siedmiu. Reszta, w liczbie dziesięciu, poddała się. Znaleziono dość dużo doskonałej broni i granatów przeciw pancernych. Część broni nie używanej do tej pory, znaleziono w skrzyniach zaplombowanych. Schwytani Niemcy, jakoby nic wspólnego nie mieli z tą grupą, która atakowała przejście w Jakuszycach. Utrzymywali, że przybyli tu dwa tygodnie temu, po przerzuceniu przez granicę w rejonie Karpacza. Wykorzystali zmniejszony ruch patrolowy na odcinku kompani dziewiątej, co wynikało ze zmniejszenia stanów liczbowych i zapadli w trudno dostępnych, licznych rozpadlinach i grotach. Wynikało z ich zeznań, że bandyci spod Jakuszyc, którzy przyczynili się do śmierci Sochy, uszli przez rzekę Izerę na czeską stronę. Socha otrzymał po śmierci awans do stopnia plutonowego. Pogrzeb żołnierza odbył się w południe 10 października 1945 roku. Kondukt pogrzebowy przeszedł głównymi ulicami Szklarskiej Poręby. W ostatniej drodze, oprócz towarzyszy broni, brała udział kompania honorowa i sztab batalionu WOP. Uroczystości pogrzebowe stały się pierwszą polską manifestacją w Szklarskiej Porębie”.
——————————————————————-
Batalion majora Dorożyńskiego, odcinek granicy, ochraniany dotychczas przez 3 batalion por. Gintera, przejął 16 października 1945 roku. Część żołnierzy 3 batalionu, 33 pułku piechoty, 7DP wraz z dowódcą, kapitanem Bogdanem Ginterem, po demobilizacji w 1947 roku, zamieszkała w Szklarskiej Porębie na stałe.
Relacja fotograficzna z uroczystych obchodów 70 rocznicy objęcia służby granicznej
przez Wojsko Polskie w Karkonoszach i Górach Izerskich.
- Pomnik żołnierzy WOP
- Płk Zbigniew Skoczylas
- Tablica pamiątkowa na pomniku
Zdjęcia: płk Franciszek Michalik i mjr Lech Piotrowski.